- Pan dziennikarz się spóźnia, więc! sam zrobię ze sobą wywiad, bo już znam pytania. Tak więc: Witamy pana, panie Steffenie w naszym miasteczku 
- zażartował Steffen Moller rozpoczynając w piątkowe południe spotkanie z mieszkańcami Gogolina.

- Co wie przeciętny Polak o Gogolinie? - pytał Steffen - Słyszałem, że jest taka piosenka. Proszę, zaśpiewajcie ją dla mnie. Szła dzieweczka do laseczka... Nie! Stop! ...Poszła Karolinka! - rzeczywiście, sławny gość znakomicie zajął licznie przybyłą publiczność, oczekując na przybycie Krzysztofa Dobrowolskiego, dziennikarza Radia Opole, który miał poprowadzić spotkanie. Zanim przybył moderator, cała sala odśpiewała „Karolinkę" wraz ze Steffenem Mollerem, któremu wtórował Siegmund Dransfeld - pochodzący z Niemiec sołtys Zakrzowa. -Teraz śpiewają dwaj Polacy z wyboru - żartował Móller. Po chwili, gdy dojechał z Opola redaktor Dobrowolski, nastąpiło oficjalne rozpoczęcie spotkania. Pytany przez moderatora gość z humorem opowiadał o swoich spostrzeżeniach na temat Polski i Polaków. - Gdy przyjechałem tupot raz pierwszy w 1994 roku, nie\ wiedziałem nic o tym kraju, anil o mieszkających tu ludziach.! Dlatego nie miałem prawią żadnych uprzedzeń. Topozwo-l liło mi spojrzeć na Polskę bez stereotypów. Od razu zafascynowała mnie pohka mentalność i badanie jej stało sif moim hobby - mówił Móller. Jak bardzo ciekawe bywają spostrzeżenia niemieckiego gościa wiedzą wszyscy, którzy mieli okazję usłyszeć je w telewizji i radio. Na żywo Steffen Moller nie ustępuje wizerunkowi medialnemu i z dużą swobodą dzieli się tym, co go w naszym kraju zachwyca, irytuje bądz wprawia w zakłopotanie. - Bardzo mi się podoba, że w języku polskim można każde słowo zdrobnić,również imiona. Na początku myślałem, że Aleksandra i Ola to dwa różne imiona, tak samo Małgorzata i Gosia – wspomina. - Polacy potrafią też mówić pięknie komplementy. Dla Niemca komplement to prawie jak seksualne molestowanie. Co ciekawe Polacy nie potrafią komplementów przyjmować. Typowa reakcja polaka na komplement: - Jakie ma pani ładne buty! - Eeeee, stare są i tu już plama ... - Ale za to ma pani piękny szalik ! - Och, sama zrobiłam ze sprutej szmaty ... - tłumaczy swoje spostrzeżenia . Steffen Moller bardzo ceni sobie polskie poczucie humoru. - Uważam Polaków za mistrzów świata w ironii. Niemcy,wbrew pozorom, też mają poczucie humoru. Zwłaszcza wtedy , gdy siedzą wieczorem w kabarecie i trzymają w ręku bilet. Wtedy wiedzą, że mogą się śmiać... - zdemaskował swoich rodaków niemiecki satyryk.

- Celem wizyty Steffena Mollera w Gogolinie była promocja jego niedawno wydanej książki „Polska da się lubić”. Zapytany o to, czy są w niej tylko pozytywne opinie, autor odpowiedział: - Jakbym mówił tylko, że „Polska jest super! To byście powiedzieli o mnie „wazeliniarz!'. Polacy nie lubią otwartej propagandy, dlatego dałem tytuł „Polska da się lubić”. Starałem się też utrzymać proporcje między pochwałami a konstruktywną krytyką a na poziomie 70:30. Steffen zapewnił też publiczność, że książkę napisał sam, po polsku, korektorzy poprawili jedynie „niezliczoną ilość błędów gramatycznych „. Tłumaczenie książki ukaże się także w Niemczech. Czy będzie to przewodnik po Polsce i Plakach, który pomoże naszym zachodnim sąsiadom złamać utarte stereotypy? Miejmy nadzieję, że tak.